Od
pewnego czasu w środowiskach patriotycznych toczy się debata, czy o
żołnierzach polskiego podziemia po II wojnie światowej powinno się mówić
jako o Żołnierzach Wyklętych czy też o Żołnierzach Niezłomnych. Obie
formy mają swoich zwolenników, jednak nowsze określenie – Niezłomni – coraz częściej używane jest przez zaznajomionych z tematem. Czy aby na pewno słusznie?
Chcąc
odpowiedzieć na pytanie postawione w tytule należy najpierw
przeanalizować racje, które przemawiają za oboma określeniami. Rzecz
jasna zarówno w czasach, gdy żołnierze powojennego podziemia działali w
latach 1944-1963, jak również przez pozostały okres PRL, propaganda
komunistyczna nazywała ów ruch „reakcyjnym podziemiem” lub
po prostu „reakcyjnymi bandami”, a samych żołnierzy – „bandytami”,
„faszystami” czy „zaplutymi karłami reakcji”.
Choć
w tak zwanym drugim obiegu wydawane były publikacje poświęcone
prawdziwej historii, traktujące ich jako bohaterów, jednak nie używano
tam konkretnego określenia, a jeśli nawet, to żadne z nich szerzej się
nie przyjęło. Na przełomie lat 80. i 90. rozpoczęło się powolne
odzyskiwanie przez społeczeństwo pamięci o żołnierzach drugiej
konspiracji.
Wyklęci przez komunistów
Historyk Leszek Żebrowski ukuł określenie „Żołnierze Wyklęci”.
Zostało ono spopularyzowane przez publikację Jerzego Ślaskiego o tym
samym tytule, przez co wielu właśnie jemu przypisuje autorstwo
popularnego dziś hasła. Słownikowa definicja przymiotnika „wyklęty”
stawia nacisk na wykluczenie z pewnej społeczności. Rzecz jasna słowo to
ma charakter pejoratywny. Owo określenie zatem ma odpowiednio
wyartykułować dekady represji, jakim poddawani byli zarówno żyjący, jak i
zmarli partyzanci z lat powojennych, bezwzględną walkę toczoną przez
aparat komunistyczny, skrytobójcze i sądowe mordy oraz zainicjowaną na
szeroką skalę inwigilację. W znacznym stopniu sformułowanie to przyjęło
się zarówno w polskiej historiografii, publikacjach popularyzatorskich,
jak również w ustawodawstwie.
Już
14 marca 2001 roku Sejm Rzeczypospolitej Polskiej w specjalnej uchwale
oddał cześć poległym i represjonowanym członkom Zrzeszenia Wolność i
Niezawisłość. Ustawodawca użył jednak opisowego określenia zamiast nazwy
własnej: „organizacje i grupy niepodległościowe, które po zakończeniu
II Wojny Światowej zdecydowały się na podjęcie nierównej walki o
suwerenność i niepodległość Polski”.
Nazwa w ustawodawstwie
Wprowadzenie
do naszego prawodawstwa określenia „Żołnierze Wyklęci” nastąpiło
ostatecznie 15 lutego 2011 roku, gdy w życie weszła ustawa o
ustanowieniu Narodowego Dnia Pamięci „Żołnierzy Wyklętych”, który to
dzień obchodzimy co roku 1 marca. Inicjatywę ustawodawczą rozpoczął śp.
Lech Kaczyński, natomiast ustawę podpisał Bronisław Komorowski. W owym
akcie prawnym czytamy legalną definicję sformułowania „Żołnierze
Wyklęci” – „Bohaterowie antykomunistycznego podziemia, którzy w obronie
niepodległego bytu Państwa Polskiego, walcząc o prawo do samostanowienia
i urzeczywistnienie dążeń demokratycznych społeczeństwa polskiego, z
bronią w ręku, jak i w inny sposób, przeciwstawili się sowieckiej
agresji i narzuconemu siłą reżimowi komunistycznemu”.
Zawarta
w preambule ustawy definicja różni się w dwóch szczegółach od
pierwotnej wersji, znajdującej się w projekcie Lecha Kaczyńskiego.
Zamiast słów „bohaterowie Powstania Antykomunistycznego” ostatecznie znalazło się – jak wyżej – „bohaterowie antykomunistycznego podziemia”. Zmianę zasugerowali posłowie z lewicowych formacji podczas
posiedzenia Komisji Kultury i Środków Przekazu. Należy podkreślić, że
ustawa była procedowana bardzo szybko, ponieważ spieszono się, aby już w
2011 roku obchodzić 1 marca jako święto państwowe. Dlatego też posłowie
z PO oraz partii prawicowych nie sprzeciwiali się tej poprawce, aby jak
najszybciej osiągnąć konsensus.
Druga z kolei poprawka to dodanie obok frazy „z bronią w ręku” słów „jak i w inny sposób”.
Została ona wniesiona przez posła Tadeusza Sławeckiego z PSL-u oraz
poparta przez posła Sylwestra Pawłowskiego z SLD. Paradoksalnie była to
bardzo dobra poprawka, mająca na celu rozszerzenie zakresu definiowanego
określenia „Żołnierze Wyklęci” także o tych, którzy niekoniecznie z
bronią w ręku, ale również poprzez kolportaż ulotek czy prasy
podziemnej, prowadzenie działalności wywiadowczej oraz zaopatrywanie
walczących oddziałów w środki potrzebne do życia, przeciwstawiali się
systemowi komunistycznemu. Dzięki tej poprawce w definicję legalną
„Żołnierzy Wyklętych” wpisuje się na przykład rotmistrz Witold Pilecki.
Cieszy,
że głosami 406 spośród 417 obecnych posłów ustawę udało się
przegłosować. Należy wyrazić jedynie żal, że przez wiele instytucji
państwowych i samorządowych święto państwowe 1 marca jest bojkotowane,
gdyż pomimo obowiązku prawnego nie podnosi się flag narodowych w ten
dzień na budynkach organów administracji rządowej i innych organów
państwowych oraz państwowych jednostek organizacyjnych, a także organów
jednostek samorządu terytorialnego i samorządowych jednostek
organizacyjnych.
Określenia kompatybilne
Drugie ze sformułowań – „Żołnierze Niezłomni”
– funkcjonuje w patriotycznym obiegu od dobrych kilku lat. Powstało ono
na zasadzie opozycji wobec starszej formy. Zdaniem jego zwolenników – a
jest pośród nich dr hab. Krzysztof Szwagrzyk, niezwykle zasłużony dla
sprawy żołnierzy drugiej konspiracji – nie przywołuje ono tak
negatywnych skojarzeń jak formuła „Żołnierze Wyklęci”. Co więcej, idąc
za słownikiem, określa ono żołnierzy powojennego podziemia jako tych,
których nie udało się zwyciężyć. Choć w sensie polityczno-militarnym
partyzanci ponieśli klęskę – walczyli z uporem przeciwko druzgocącej
przewadze przeciwnika – to jednak ich idea obecnie powoli zwycięża.
Wystarczy popatrzeć na ilość marszów i wydarzeń patriotycznych
organizowanych w większości polskich miast i miasteczek 1 marca, a także
sposób identyfikacji młodego pokolenia z żołnierzami drugiej
konspiracji.
Prof.
Jan Żaryn oraz publicysta Tadeusz Płużański nawołują, by używać obu
form zamiennie. W pewnym sensie są one ze sobą kompatybilne.
Wyklęci nadal wyklęci
Moja
osobista opinia przeważa jednak za starszym określeniem – „Żołnierze
Wyklęci”. Pamiętajmy, że nazwa własna paradoksalnie nie jest mało
istotną kwestią, stanowi ona wyartykułowanie najistotniejszych cech,
jakimi charakteryzował się – w tym przypadku zbiorowy – desygnat nazwy. W
mojej opinii jednym z najważniejszych elementów historii powojennego
podziemia to masowe i brutalne represje, które spadły na samych
Żołnierzy Wyklętych, jak i na ich rodziny. Trwały one przecież przez
cały okres PRL. Jednak czy obecnie już ustały? Ktoś może powiedzieć, że
mamy specjalną uchwałę sejmową, mamy też Narodowy Dzień Pamięci
„Żołnierzy Wyklętych”. Z drugiej jednak strony spotykamy się z wieloma
działaniami władz zarówno na szczeblu ogólnopolskim jak i regionalnym,
gdy inicjatywy zmierzające do upamiętnienia Żołnierzy Wyklętych są
blokowane.
Dość
wspomnieć trudności, które co rusz napotykają na powązkowskiej „Łączce”
i w innych miejscach ekshumatorzy z ekipy prof. Krzysztofa Szwagrzyka,
czy też odmowę dofinansowania przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa
Narodowego budowy Muzeum Żołnierzy Wyklętych w Ostrołęce. Znamiennym przykładem jest także wszczęcie przez prokuraturę postępowania wyjaśniającego względem uczestników 5. Podlaskiego Rajdu Śladami Żołnierzy 5. Wileńskiej Brygady Armii Krajowej, których lewacki działacz Rafał G. oskarżył o „gloryfikowanie czy propagowanie treści faszystowskich” oraz „pochwalanie popełnienia przestępstwa”.
Rzecz
jasna są to tylko przykłady, jedne z wielu. Czy działalność instytucji
państwowych nie świadczy o tym, że Żołnierze Wyklęci w ich mniemaniu
nadal są „wyklęci”? Czy nadal owo „wyklęcie” nie jest cechą istotną
żołnierzy powojennego podziemia?
Głos weteranów NSZ – jednak „Wyklęci”!
Drugi
argument, który wyraża wątpliwości wobec formuły „Żołnierze Niezłomni”
polega na tym, że jest to określenie wyjątkowo nieostre. Przecież
żołnierzy z wielu polskich wojen i powstań także można określić tym
mianem. „Wyklętych” Polska nie miała aż tak wielu.
Ostatecznie jednak za pozostaniem przy starszym określeniu przekonało
mnie oświadczenie Zarządu Głównego Zrzeszenia Żołnierzy NSZ z 1 lutego
2014 roku, w którym czytamy: „Związek Żołnierzy Narodowych Sił
Zbrojnych, obradując w przededniu Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy
Wyklętych, wyraża stanowisko, iż miano Żołnierze Wyklęci dobrze odpowiada istocie walki podziemia niepodległościowego lat 1944-63”. Żyjący jeszcze weterani zaznaczyli, że „nazwa Żołnierzy Wyklętych jest mocno osadzona w historiografii, sztuce współczesnej i przekazie medialnym. Pod nazwą Żołnierzy Wyklętych
rozumiemy żołnierzy formacji patriotycznych, niepodległościowych,
narodowych i antykomunistycznych, którzy za walkę o Polskę bez sowietów
byli wyklinani i wyklęci przez oficjalną propagandę komunistyczną. Dla zrozumienia tego aspektu polskiej historii nazwę Żołnierze Wyklęci, ujętą także w ustawie Sejmu RP, należy zachować”.
Żołnierze Narodowych Sił Zbrojnych podkreślili także, że „każda inna nazwa może być używana uzupełniająco, ale nie wyraża tej samej treści, co Żołnierze Wyklęci”.
Warto zatem pozostać wiernym temu starszemu określeniu nie tylko z
powodu przekonywujących racji przedstawionych w powyższym oświadczeniu,
ale także ze względu na szacunek ostatnich spośród niezłomnych Żołnierzy
Wyklętych.
Kajetan Rajski, autor książek „Wilczęta. Rozmowy z dziećmi Żołnierzy Wyklętych” oraz „Wilczęta 2. Rozmowy z dziećmi Żołnierzy Wyklętych”
Książkę można zamówić w księgarni internetowej libriselecti.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz